Marketing

Jak zwiększyć open rate, czyli daj dobry tytuł

W Internecie nie jest łatwo. Masz 5 sekund. To nie są żarty. Jak jesteś marketerem musisz być jak Rambo – wejść i rozwalić wszystkich. Tytuł to Twoja szansa, za długi nie będzie widoczny w całości, zanudzi, nikt go nie przeczyta. Za krótki wiele nie powie klientowi i nie przedstawi sedna sprawy. Musi pobudzić wyobraźnię, być tak ciekawy, że nie sposób mu się oprzeć. A jednocześnie, trafić do odpowiedniej grupy docelowej i sprzedać jej produkt.

Wzoruj się na tabloidach.

Czy na pewno? Przecież to marne dziennikarstwo, działa na nasze niskie instynkty. A jednak – działa. Każdy z nas ma w sobie ciekawość, oczywiście nie wszyscy śledzimy losy celebrytów, ale jednak klikamy w pewną ilość newsów, bo chcemy wiedzieć, co się dzieje na świecie.

Zwróć uwagę, w jaki sposób skonstruowane są tytuły artykułów w tabloidach. Kilka przykładów: „kumpel znanego polityka (tutaj nazwisko) ujawnia MROCZNE TAJEMNICE. Włos się jeży. Czy będzie skandal?”, „Harry ucieka przez Meghan HELIKOPTEREM. Nowe fakty!”, „Polscy złoci medaliści wyrzuceni z hotelu. Nie uwierzysz za co!”. I tutaj część osób może być zdziwionych – to jest niesamowicie słabe, a jednak działa. Bowiem zachowane są tutaj trzy koronne zasady tytułów:

  1. Ma wzbudzać ciekawość
  2. Zapowiadać korzyści (w tym przypadku w postaci zaspokojenia ciekawości, uzyskania informacji o życiu sławnych ludzi)
  3. Zawierać informacje, których odbiorca potrzebuje lub pożąda.

Dane statystyczne open rate.

Posłużę się przykładem pewnej marki, która wysyłała mailing do użytkowników, którzy od dłuższego czasu nie otwierali maili od tej marki. Nazywamy to mail aktywizujący. Open rate takich maili oscyluje w granicach 0,5 %, jeśli damy standardowy tytuł. Jednak, jak zastosujemy chwyt z tabloidów, uzyskamy dużo lepsze wyniki:

– „to koniec…” – 4,11 %

– „co mam zrobić z Twoim adresem?” – 4,8 %

– „litości… „ – 4,9 %

– „Przepraszam…” – 7 %.

Okazuje się, że użytkownicy są wrażliwi na różne wezwania, zapytania, odwoływanie się do uczuć. Impuls każe im otworzyć, bo może to jest jakaś ważna dla nas informacja. W ostatnim przypadku domyślamy się, że może zaszła jakaś pomyłka i sklep chce nas za coś przeprosić. To działa, zwłaszcza, jeśli kiedyś zamawialiśmy z tego sklepu, albo oczekujemy na paczkę od niego.

Działaj rozważnie.

Musisz uważać jednak, ponieważ takimi chwytami możesz zrazić tych, którzy są szczególnie wyczuleni na chwyty. Jest jednak dobry sposób – przetestuj mail na niewielkim procencie swojej bazy i sprawdź reakcję.

Uważać powinieneś również z tego powodu, że takie tytuły się nudzą. Zadziałają za pierwszym, może drugim razem, a potem przestaną szokować. Możesz użyć ich do zaktywizowania użytkowników, którzy nie odczytują maili. Jednak nie rób tak ciągle.

Humor.

To zawsze dobry sposób. Rozśmiesz, pobudź, zainteresuj. Możesz stworzyć zabawną grę słów, związaną z nazwą marki, produktu. To może być o tyle skuteczne, że zapamiętamy markę jako budzącą pozytywne emocje.  Zastanów się, z czego śmieje się Twoja branża, co może rozbawić Twoich klientów w związku z Twoim produktem.

Mistrzowsko zrobiła to firma Nike, wprowadzając hasło: „Kiss My Airs”. Lekkie, zabawne, aż chce się to powtarzać.

Poza tym bądź kreatywny i wymyśl swój sposób na mailing, przecież Ty najlepiej znasz swoich klientów i ich zamiłowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *