Emotikony, alfabet młodzieży, czy narzędzie marketingowe? A może jedno i drugie? Zgadza się, dla osób młodych emotki są zupełnie naturalną składową wiadomości, często nawet zawodowych, starszym przychodzi to trudniej. No bo jak to? Kropka, kreska, kropka, nawias. To przecież jak alfabet Morse`a, ciężko się w tym połapać. Spójrzmy, jak rozumieć emotikony i jak je stosować, żeby nadać im odpowiedniego znaczenia.
Początki.
Emotikony pochodzą z wczesnych lat 80tych, to wtedy zaczęto używać najbardziej popularnej uśmiechniętej buźki, czyli dwukropka i znaku zamknięcia nawiasu. Oczywiście, pierwsze emotki nie zamieniały się, jak obecnie w żółte buźki, nie wykonywały żadnych ruchów, były kombinacjami znaków z klawiatury. Szybko jednak zyskały na popularności, wraz z rozwojem komunikatorów dla młodzieży – Gadu Gadu, czy Tlen. Rozpowszechnienie się telefonów komórkowych to kolejny etap popularności uśmiechniętych ikonek.
Do czego służą?
Wszyscy to znamy, piszemy tekst i trudno w nim przekazać emocje, powiedzieć coś z przymrużeniem oka, z uśmiechem. Emotikony przychodzą nam z pomocą, gdy chcemy przekazać emocje. Pomagają nam we właściwej interpretacji tekstu. Nadają wypowiedzi bardziej nieformalnego, osobistego charakteru. Mogą znaczyć więcej niż słowa, nieprzypadkowo stały się popularne wtedy, gdy wiadomości sms były drogie i czas w Internecie był na wagę złota. Wyznania za pomocą emotikonek z jednej strony mogą być poważną deklaracją, albo niewinnym żartem. Ich wieloznaczność jest największą zaletą.
Wzrost znaczenia emoji.
Wraz z pojawieniem się mediów społecznościowych emotikony zawładnęły profilami nie tylko prywatnymi, ale również, a może przede wszystkim, profilami firmowymi. Obecnie używając znaków z klawiatury możemy obserwować ich zamianę z formę graficzną – żółte buźki z odpowiednim wyrazem twarzy. Należy sobie również zdać sprawę z tego, że dzisiaj za pomocą emotek można wyrazić niemal każdą emocję, czy stan psychiczny, bo mamy ich po prostu mnóstwo – zdziwienie, rozpacz, bezradność, nudę, zaciekawienie, rozbawienie, a także te, które niełatwo jest nazwać.
Okazuje się, że nasz mózg odczytuje emoji w bardzo podobny sposób jak ludzkie twarze. Zatem zwiększają one zaangażowanie i powodują, że niejako „widzimy” osobę, która pisała komunikat. Są bardzo jasnym sygnałem emocjonalnym, wywołują w nas poruszenie niemal takie, jak rozmowa osobista.
W marketingu.
To, że emotki działają na zwiększenie zaangażowania i osobistych relacji powoduje, że zaczęto ich nagminnie używać w marketingu. Obecnie nie jest to już traktowane jako wyraz braku takt, co wcześniej się zdarzało. Dziś staramy się zaangażować jak najbardziej naszych klientów, stworzyć z nimi relacje, spowodować, że poczujemy się jak w rodzinie. Dlatego właśnie emoji są bardzo wskazane w komunikatach do naszych klientów. Zachęcimy ich w ten sposób do lajkowania, komentowania, prowokujemy do reakcji. A jak wiadomo, zaangażowanie zwiększa zasięgi postów, powodując, że trafiają one do większej ilości odbiorców.
Nasza marka będzie odbierana jako bardziej „swoja”, „ludzka”, koleżeńska. Niekoniecznie mało poważna, ale po prostu sympatyczna. Emotikona jest sygnałem, że po drugiej stronie monitora siedzi człowiek, który chce nam przekazać emocje. Może chce nas rozbawić, a może przekazać, że jest mu smutno. To nie jest anonimowa korporacja, gdzie każdy chodzi pod krawatem. To firma, którą tworzą zabawni, młodzi ludzie z fajnymi pomysłami i dystansem do świata. Lubimy takie marki i chętnie kupujemy ich produktu. Emotikony mogą stać się kluczem do zwiększenia sprzedaży.