Założyłeś firmę i postanawiasz ją rozreklamować. Nie posiadasz na to zbyt dużego budżetu, więc szukasz w sieci pomysłów reklamowych idealnych na Twoją kieszeń. W końcu poddajesz się i zamieszczasz ogłoszenia w różnych miejscach, które gromadzą ekspertów od social mediów z prośbą o pomoc w reklamie za np. 200 złotych. Pojawiają się oferty i morze obietnic. Niestety, w wielu przypadkach nierealnych do spełnienia. I większość od tzw. szeptaczy.
Szeptanie? Ale o co chodzi?
Marketing szeptany (inaczej buzz marketing lub WoMM) to działania reklamowe, które mają dotrzeć do potencjalnych klientów w naturalny sposób, na zasadzie plotki. Szeptanka polega na wywołaniu szumu wokół marki i spowodowaniu dyskusji o niej, oczywiście w pozytywny sposób. Najczęściej wybiera się do tego fora internetowe, które gromadzą tysiące chętnych do brania udziału w dyskusjach użytkowników. Z czasem szeptanka przeniosła się również na Facebooka i inne kanały społecznościowe. Co ciekawe, dzięki marketingowi szeptanemu sukces osiągnęły takie produkty, jak książka „Harry Potter” czy samochody Volkswagena. Czyli warto.
1 złotych za wpis?
Brzmi pięknie, prawda? Prawda, jeśli faktycznie przekaz spełniałby swoją rolę, czyli wywołał dyskusję, zachęcił użytkowników do poznania oferty i przede wszystkim dotarłby do dużej liczby osób. Ale skoro to takie fantastyczne działania, to dlaczego tak nisko wyceniane przez marketerów? Przecież dostałeś ofertę 200 wpisów za 200 złotych, a to przecież bardzo dużo! Jeśli widzisz w tej cenie nieprawidłowość i postanawiasz zweryfikować przykładowe posty marketera – podejmiesz dobrą decyzję. Jeżeli zaufasz szeptaczowi i skusisz się na jego działania – prawdopodobnie Twoja firma znajdzie się w rękach spamera, który zaszkodzi Twojej marce.
Won z tym spamem!
Takie są najczęstsze reakcje użytkowników na szeptacza, który wykonuje usługę za 1 złotych od wpisu. Post jest nachalny, nienaturalny, a konto autora bez żadnej historii, ewentualnie z historią z samymi postami reklamowymi. Szeptaczowi nie opłacałoby się za tak małą kwotę przygotowywać specjalnie konta pod konkretną kampanię reklamową. Zresztą, większość z tych „specjalistów” to osoby chcące sobie po prostu dorobić i często nawet nie wiedzą, że wykonują usługę źle, bo nie posiadają doświadczenia marketingowego ani nie odbyli żadnych szkoleń w tym zakresie. Liczą na nieświadomość klienta.
Nikt tego nie przeczyta
Jeśli użytkownik skrytykował szeptankę i nazwał ją spamem, to jest jeden plus tej usługi – szeptacz wybrał poczytne forum. Nierzadko zdarza się, że spamerzy (czyli kiepscy szeptacze) umieszczają wpisy tam, gdzie NIKT nie wchodzi, oprócz innych spamerów. Chciałbyś znaleźć się w gronie firm promowanych w ten sposób? Pewnie nie. Dlatego warto poprosić marketera o próbny post lub o portfolio z postami, o ile nie podpisał wcześniej z reklamowanymi przez siebie firmami umowy o zachowaniu poufności.
Freelancer czy agencja?
Nie jest powiedziane, że duże agencje marketingowe działają lepiej od freelancerów. Wiele z nich także oferuje podobny marketing szeptany, nawet jeśli wyceniają posty na znacznie wyższą kwotę. Dokładnie zweryfikuj, kto będzie wykonywał dla Ciebie tę usługę i jakie ma osiągnięcia na tym polu. Jeśli posiadasz niewielki budżet i nie masz czasu ani umiejętności, aby samodzielnie rozpocząć szeptanie, lepiej zrezygnuj z WoMM na rzecz innych działań. Albo zdecyduj się na wsparcie agencji, która rzeczywiście posiada doświadczenie i sukcesu w dziedzinie marketingu szeptanego.